wtorek, 16 października 2007

Angels fall first

Czy jeżeli słyszy się w nocy spadające przedmioty należy się już bać? Czy może iść leczyć…

WHATEVER…

Chwila była szczęśliwa, tak prawdziwa że aż nierealna. Ucieczka. Nie lubię już chyba takich chwil.

Spoglądam przez okno, liście ulatują zabierając leniwe sny, spadają twardo lądując na ziemi.

Niektóre wolniej, jakby celowo przedłużając, odkładając rychłego konieczność upadku.

Bawią się, wirują w powietrznym wirze ekstazą jesiennej toni otulone. Mrugając do mnie zalotnie dotykają się przypadkiem od niechcenia jakby, tracąc barwy gasną powoli, coraz szybciej by w czystości sumienia przywitać zimę.

A gdyby tak wszystko było fikcją,

chorym urojeniem chorych tworów

zapadłych na ciężką przypadłość

ludzkiej wyobraźni

Życie – to senna jawa

wśród której

twa astralna rzeczywistość

przewija się wśród mgieł wiekuistych

A twój ból to złudzenie

A twój strach

to tylko nocna mara

która nie chce dać zasnąć

tylko w noc księżycową błąka się

wyjąc ku jego

bielejącej od światła jasnej poświacie

I niczym w wilczym jego sercu

daje odczuć zew natury

uczucie ogromne

którego dzikość jego niepojęta

zrozumieć nie może

(A.S.)

***

Słońce zgasło

Brak komentarzy:

***

***
***