niedziela, 1 lipca 2012

...
zamykam oczy, obraz w głowie swej maluje,
...szare drzewo, stoi od naporu myśli uginając się i trwa,
wiatru podmuchami wciąż targane,
stoi drzewo, stoją obok dwa
będącym tymi,co w innych głowach zamkniętymi oczami są namalowane,
w zakamarkach myśli niepoznanych najskryciej pochowane,
...wiosna idzie, lato, jesień
zima zła,
hu hu ha, hu hu ha, szepczą drzewa dwa...
tamto stoi, zaciskając wszystkie w sobie drwa,
...wieje wiatr, podstępny, zimny wiatr,
mgłą wilgotną otula cały w mojej głowie świat,
woła, krzyczy, ku drzewa rozpaczy wokół zataczając kręgi,
gałęzie łamie, liście wyrywa, coraz to nowe wymyślając męki,
...wieje wiatr, podstępny, zimny wiatr,
...wiosna, lata cztery, może dwa,
a moje drzewo wciąż stoi, od naporu myśli uginając się i trwa,
stoi drzewo, stoją obok dwa...
...

wtorek, 12 kwietnia 2011

Paulo Coelho — Czarownica z Portobello

Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Niedawno myślałam o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, staram się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie.

niedziela, 30 maja 2010

jak dwadzieścia mil przejść, by przetrwać jeden życia dzień. Lat dwieście przespać by sił zebrać na jeden krótki wdech. Dla Ciebie wstać, kiedy sił brak, twarz rozbudzoną o porankach uśmiechem radosnym opromienić – wszystkiemu wbrew tak na wskroś , względnie smutkowi temu na wspak.
Wiem, że życie te w moim jest zapisane, słowa te na zawsze w myśli moje będą wpisane. Niczym palce w dłoniach przeplecione oddechy, gesty, myśli, słowa..dusze ..ciała rozdzielone.
Jestem wiatrem, podmuchem niestatecznym życia obecnością swą mierzwiącym. Cieniem, smugą powłóczystą, echem, w lustra odbiciu postacią przeźroczystą. Jak ptak dziki do niewoli wzięty, co noc ku księżycu łzy roniący, a w łzach tych smutek i rozpacz swą topiący. Bez skrzydeł mocy i wiary, opada na ziemię, pętami srogimi w niewoli tej splątany. Leży, oddycha, porusza, w codzienności trwając, trwaniu byt tym ogarniając, by przeczekać … Jak roślina uschła suszy wbrew na deszcz i życie nowe czekająca . Wiem jak to jest wybrać życie, gdy powolnym umieraniem wszystko wokoło się staje. Wiem jak to jest wybrać oddech, gdy w bezdechu słowo każde w gardle niewypowiedziane ostrzem dławiącym staje. Wiem jak to jest wybrać spokój, gdy w chaosie myśli wszystkie uciekają nieposłusznie rozbiegane. Niech będę przekleństwem w wyborach zapisanym, niech będę omenem w dniu każdym przerażeniem po godzin ostatnich krawędzi wypełnionym. By być i trwać, na straży swoich własnych snów nieustannie stać, ciszę oswoić z dniem i nocą pokornie się pogodzić.
Zrozumieć istotę, własnych lęków i niemocy prostotę, w eterze tym zagubiony odnaleźć czas, ten sam, w którym od tak dawna już nie ma nas. Jestem, byłam, będę, zawsze gdzieś obok, blisko gdzieś tam, tuż za najbliższym schowana życia zakrętem.

niedziela, 5 lipca 2009

piątek, 12 grudnia 2008

-dlaczego płaczesz ptaszyno? za czym tęsknisz?
spytał człowiek
- za wolnością tęsknię, za wolnością
odpowiedziała ptaszyna
-przeciez masz u mnie wszystko...ciepło, jedzenie i miłosc
-umieram, gdy w moich skrzydłach nie czuć wiatru

-leć więc
odpowiedział człowiek i wypuścił piękną z klatki
odleciała wprost do nieba, ku słońcu kierując swoje szlaki

czwartek, 6 listopada 2008

do mnie przyjdź

dłonią swoją moją chwyć

po cichu ciało odprowadź , palcami opuść powieki moje

szyję tętniącą, twarz bielejącą

oplątaj,

oddechem gasnącą,

oplątaj

utul snem bez przebudzenia

winą bez przebaczenia


wtorek, 14 października 2008

a gdy zastygnie żar ogniem własnym wypalony,
płomień zgaśnie jak życie podmuchem wczorajszym zagaszonystanie się noc w objęciach dzień tuląc zatracony

siedzisz wzrok wpatrując w obraz od patrzenia poblakły
siedze wzrok w ciebie wpatrując od nadzieji z sił opadły

szukasz wiary i swojego własnego spełnienia
szukam ciepła i twojego umysłu zrozumienia

niestała swoim wnętrzem roztargana
dzisiaj jestem, jutro wstanę i po cichu odejdę

i stanie sie nicość
i będzie tak jak gdyby nigdy nas nie było
jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło

ciało zatonie mi w innych objęciach zimne i zapomniane
źrenice zatoną mi w innych oczach zmęczone i zapłakane

i będzie przestrzeń
i będzie pustka
i będzie strach
przed tym, że przecież nigdy nie było nas.

***

***
***