środa, 2 stycznia 2008

życie jak poemat

w poemacie zamek stoi bajkowy

w głowie dziewczynki zamglony urojony

w tysiącu korytarzy starych drzwi drewnianych

skrzypi pląta co chwilę z boku ktoś zagląda

się krząta

dama stara sama

w cudne haftem strojne suknie przyodziana

się pali płomień w świecy rozświetlonej

się rozchodzi ciepłem pokuszeniem woni otulonej

woła dama wciąż ta sama

w iskierkach bytów zamigotana

drwi płacze i się śmieje

siedzi nasłuchuje jak w oddali groźnie szumią knieje

rozpościera falą rzęs zalanych

spojrzenie w źrenicach dwóch zaczarowanych

by w magicznej ciszy czasu zawieszeniu

nadać sens temu sensu pozbawionemu istnieniu

w palcach starych umęczonych igłą starą zardzewiałą

zszywa z kawałków dnia i nocy tkaninę wspaniałą

będzie jej na powrót welonem suknią

dziełem i stworzeniem

życiem myślą w myśli ukojeniem

płonie welon świecy ogniem rozpalony

w czynie słowie nieskładnym

płonie ogień trawiąc oddech w ciele bezwładnym

płacze dama stara wciąż ta sama

płaczą knieje ściany drzwi i ziemia

rozpływa i porywa łez strumień wartki

ostatnie dni i nocy skrawki

palą stare hafty z krzykiem zasłony czarne opadają z tafty

burzy wieje pali trawi

zapomniany poemat o tych co nigdy nie żyli i nie umarli

(29-12-2007 AS)

Brak komentarzy:

***

***
***