życie jak poemat
w poemacie zamek stoi bajkowy
w głowie dziewczynki zamglony urojony
w tysiącu korytarzy starych drzwi drewnianych
skrzypi pląta co chwilę z boku ktoś zagląda
się krząta
dama stara sama
w cudne haftem strojne suknie przyodziana
się pali płomień w świecy rozświetlonej
się rozchodzi ciepłem pokuszeniem woni otulonej
woła dama wciąż ta sama
w iskierkach bytów zamigotana
drwi płacze i się śmieje
siedzi nasłuchuje jak w oddali groźnie szumią knieje
rozpościera falą rzęs zalanych
spojrzenie w źrenicach dwóch zaczarowanych
by w magicznej ciszy czasu zawieszeniu
nadać sens temu sensu pozbawionemu istnieniu
w palcach starych umęczonych igłą starą zardzewiałą
zszywa z kawałków dnia i nocy tkaninę wspaniałą
będzie jej na powrót welonem suknią
dziełem i stworzeniem
życiem myślą w myśli ukojeniem
płonie welon świecy ogniem rozpalony
w czynie słowie nieskładnym
płonie ogień trawiąc oddech w ciele bezwładnym
płacze dama stara wciąż ta sama
płaczą knieje ściany drzwi i ziemia
rozpływa i porywa łez strumień wartki
ostatnie dni i nocy skrawki
palą stare hafty z krzykiem zasłony czarne opadają z tafty
burzy wieje pali trawi
zapomniany poemat o tych co nigdy nie żyli i nie umarli
(29-12-2007 AS)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz