poniedziałek, 21 stycznia 2008

16-01-2008

W przeciwmaterii umysłu,

cząstkach skóry zakazanych,

ludzkiego wiru zamysłu,

urojeń nieskazitelności od suszy popękanych

pytań trudnych nazbyt by znaleźć odpowiedzi

grzechów i przewinień nie nadających się nigdy

do żadnej już spowiedzi

huraganów w atomach niezliczonych rozpętanych

metafizycznością swą podkusza

z podstępnością dłonią bladą przydusza

nie pojawiając się samo w sobie staje się pragnieniem

ucieleśnieniem

idealnym nazbyt

jak na kruchą umysłu toń

uzależnioną od niepokoju woń

szmer, szelest, zamysł nagły

co zdawać by się mógł już dawno umarłym

nie pozwala, nie oddala

zbyt szybko każe być

i nie tylko

nie każe żyć

sterem i okrętem być sobie

żaglem, statkiem co nigdy w fikcji tej nie zatonie

sztormom i zawiejom wbrew

bezwzględnie podążając tam, gdzie brzegu wzywa zew

tam, gdzieś tam… gdzie bezpański pana poszukujący jest stan

(AS)

~przewrotnie~

Potokiem słów, co wypływa wciąż z rękawa

poezją co niezbyt zdaje się być ciekawa

w ten czas, gdy zegar wstrzymuje oddech

ja kolejną wyrażam prośbę

tak zwyczajnie, naturalnie

czasem zbyt banalnie

bo nie czuję, gdy rymuję ;)

…a może poproszę morze,

…a morze poprosi zorzę,

na spotkania nie przetrwanie

…przerwanie…w zawiei nie rozerwanie

gdy w głowie układam myśli

i czekam, aż to wszystko Ci się wyśni,

kraina w marzeniach, dzikiej eskapady uniesienia,

dom, dąb, w dębie…

krawędzi, kątów mój roześmiany wpatrzony wzrok.

(AS)

Brak komentarzy:

***

***
***